Rejs – wyspy liparyjskie

Wyspy Liparyjskie

Początek

Marzenia się spełniają. To pierwsza myśl, która mi przyszła do głowy, kiedy pojawiła się przede mną opcja wzięcia udziału w rejsie po Morzu Tyrreńskim na Wyspy Liparyjskie. Był luty, za oknem wiał zimny wiatr i szarość była wszechobecna. Wizja wrześniowego wyjazdu była zarówno odległa jak i bardzo podniecająca. Spędzając wielokrotnie wakacje w Chorwacji czy Grecji, zawsze z rozrzewnieniem patrzyłam na zacumowane w marinach jachty. Żeglowałam jako dziecko po mazurskich jeziorach, więc ten sposób spędzania wakacji kojarzy mi się z dobrymi czasami, pięknymi widokami i obcowaniem z przyrodą, którego brakuje mi na co dzień. Urlop all inclusive jest fajny, ale najbardziej lubię łączyć te dwa sposoby spędzania czasu: część leżakowa i  część aktywna, w bardziej spartańskich warunkach.

Wrzesień nadszedł szybciej niż się spodziewałam, w pracy wszystko opanowane, więc z wolną głową zabrałam się do pakowania. To kolejne wyzwanie, spakować się i zmieścić w 15 kilogramach. Dodatkowe wyzwanie było przede mną, znałam 1 osobę z 8, a do tego tylko z gruntu zawodowego. Raz się żyje, postanowiłam wyjść na przeciw nowemu doświadczeniu, w myśl wyznawanej przeze mnie zasady, że tylko wychodzenie ze swojej strefy komfortu, może pozwolić nam na doświadczenie czegoś inspirującego.

Wylatywaliśmy w piątek w południe z lotniska w Balicach. Choć wszystko skrupulatnie zaplanowałam, niespodziewane opóźnienie kolejki Wieliczka-Kraków spowodowało, że w konsekwencji byłam na lotnisku ostatnia z całej naszej grupy. Całe szczęście na tym mój pech się skończył.

Lot Balice – Trapani na Sycylii był zgodny z planem. Opuściliśmy deszczowy Kraków i po 2,5 godzinie wyszliśmy na słoneczną płytę lotniska. Przed nami było jeszcze do pokonania busem 350 kilometrów do mariny Portorosa w Furnari, w której czekał na nas jacht.

Pierwszego dnia, poszliśmy na inauguracyjny lunch do pobliskiej knajpki, która bardziej wyglądała na sklep rybny, no ale tam na pewno mogliśmy liczyć na świeże ryby i owoce morza. Właściciel zaserwował nam doradę z grilla i ośmiorniczki – pyszne!

 

Opuszczamy port

Nazajutrz wypłynęliśmy z portu w stronę najbardziej oddalonej wyspy- Stromboli z czynnym wulkanem. Nie obyło się bez choroby morskiej, ale na to w pewien sposób byłam przygotowana, głównie mentalnie, bo jednak samego uczucia nie da się wyobrazić. Fala była dość duża, ale wiatr choć mocno wiał sprzyjał nam.

wyspy eolskie

Dopłynęliśmy o zmroku i tym razem nie wychodziliśmy na ląd. Staliśmy na kotwicy, by o 3:30 wyruszyć na nocne oglądanie wulkanu, który wznosi się na wysokość 926 m n.p.m. Na wyspie mieszka ok.600 mieszkańców. Największą atrakcją jest nocne wyjście na szczyt wyspy, na podziwianie piękna wulkanu( tylko zorganizowane grupy z przewodnikiem). Odpływając zobaczyliśmy czerwoną łunę lawy i wydobywający się pył, w oddali wschodziło słońce.

Na kolejną wyspę – Salinę dopłynęliśmy już w południe. Bardzo kameralna wyspa, druga co do wielkości wyspa w  Archipelagu wysp Liparyjskich. Za czasów greckich nazywano ją Didyme („bliźniaki”), nazwą nawiązującą do dominujących nad wyspą dwóch charakterystycznych stożków wulkanicznych.

Salina

 

Bardzo zielona, z wąskimi uliczkami i sklepikami z włoskimi specjałami. Można spotkać wystawione pomidory suszące się na progu domu, kramy z wulkaniczną biżuterią i spacerujące koty.

wyspy liparyjskie

 

Lipari- największa z wysp

Celem kolejnego dnia była największa w całym archipelagu wyspa Lipari. Na stałe mieszka na niej ok. 11 tys. osób, ale w sezonie letnim gdy przybywają turyści, ta liczba może dojść do 200 tys. Byliśmy tam końcem września i muszę przyznać, że był to idealny moment, życie na wyspie płynęło leniwie, niewielu turystów spacerujących wąskimi uliczkami. Centrum miasta zwarte, więc można iść intuicyjnie przed siebie i dać się wciągnąć w labirynt miasta.

Lipari

Wśród zabytków Lipari wyróżnia się katedra pod wezwaniem św.Bartolomeusza, zbudowana w 1084 r., a następnie przebudowana w stylu grecko-barokowym w 1654. W pobliżu znajduje się klasztor normański, pierwotnie pochodzący z greckich i rzymskich domów. Dla zainteresowanych, obok katedry znajduje się muzeum archeologiczne.

Poza miastem Lipari rozciąga się rozległe starożytne cmentarzysko(necropolis) z czasów grecko-rzymskich. Jest to bardzo ciekawy punkt na mapie, warto się wspiąć na sam szczyt. Wrażenie robią grobowce na urny, niektóre z nich  znajdują się tak wysoko, że trzeba wejść po drabinie. Ciekawostką są rozwieszone na każdym rzędem nagrobków przewody elektryczne na wysokości głowy z końcówkami do podłączenia oświetlenia nad każdym grobem.

Lipari

lipari

 

 

W mieście znajduje się wiele restauracji z wyśmienitym jedzeniem, większość otwarta od 19. W ciągu dnia można się delektować włoskim cappuccino i lokalnymi tradycyjnymi wyrobami cukierniczymi. szczególnie polecam ciasteczka z masy migdałowej lub pistacjowej.

lipari

 

Po całodziennym cumowaniu w porcie, kiedy mieliśmy czas na zwiedzanie, jedzenie  i zakup pamiątek np. pięknej ceramiki, ruszyliśmy w dalszą drogę, w kierunku wyspy Panarea. Jest to najmniejsza z głównych wysp archipelagu Eoliańskiego. Na wyspie mieszka ok.300 osób choć w sezonie ta liczba rośnie dziesięciokrotnie. Według mnie najpiękniejsza wyspa ze wszystkich, z pięknymi plażami, sielankowymi zatokami, białymi domami świecącymi w słońcu wśród zieleni. Zatrzymaliśmy się tam na pływanie i spacer szlakiem w górę do punku widokowego, gdzie znajdują się kręgi fundamentów starożytnych domów.

 

wyspy eolskie

wyspy eolskie

Vulcano – krater wulkanu

Ostatnią wyspą na naszym planie była wyspa Vulcano. Centrum i północną część wyspy zajmuje wulkan Fossa z kraterem Gran Cratere, w którym nadal czynne są fumarole, czyli ekshalacje wulkaniczne przez które wydostają się gazy zawierające m.in. chlorowodór, dwutlenek siarki i para wodna. Krater jest główną atrakcją wyspy, warto się nie niego wspiąć, wyjście trwa ok 40 min, ale trasa nie jest bardzo wymagająca, za to widoki powalające. Nie jest wymagane specjalne obuwie, ale lepiej by były to pełne buty ze względu na czarny pył i drobne kamienie.

 

wyspy eolskie

wyspy eolskie

wyspy eolskie

Miejscowość niewielka, za to bardzo przytulna, z małymi sklepikami i kawiarniami. Można wypożyczyć rowery, quady lub samochód.

To co najbardziej interesujące jeśli chodzi o Wyspy Liparyjskie, to ich różnorodność. Każda jest na swój sposób wyjątkowa, ciekawa i inna. Świetną alternatywą jest zwiedzanie wysp statkiem lub wodolotem, ponieważ jest dobrze rozwinięta sieć tych połączeń między wyspami. Warto rozważyć taką opcję i wyruszyć na zwiedzanie z plecakiem, zmieniając co parę dni miejsce pobytu, oczywiście dla tych co nie lubią monotonii.

wyspy eolskie

Zwiedzałam Wyspy Eolskie od końcem września, temperatury były jeszcze wysokie, ale nie męczące, bardzo niewielu turystów, co zawsze sobie cenię, gdy szukam wypoczynku. Włochy zapewniają wyśmienite jedzenie, owoce morza, oliwki, oliwa, szynka długo dojrzewająca, no i wino. Cóż więcej potrzeba? Nacieszyłam wszystkie zmysły, wygrzałam się w słońcu jak kot, towarzystwo dopisało i z naładowanym bateriami wróciłam do codziennego życia. Polecam !

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz